Co odpowiadacie na pytanie o wasze zarobki? Czym kierujecie się decydując o tym czy w ogóle podzielicie się tą informacją?
Osobiście dzielę się swoimi zarobkami z ludźmi w branży, jeżeli podzielą się też swoimi oraz z najbliższą rodziną, jeśli zapytają o to. Co myślicie?
W interesie kapitału jest zrobienie z zarobków tabu, niektóre firmy nawet mają taką klauzulę w umowie. Należy o tym głośno mówić ile się i za co zarabia żeby wiadomo było o co można/trzeba walczyć
Udostępnianie swoich zarobków konkurencji może mieć negatywne konsekwensje prawne. Z tego wynika, że publiczne mówienie o nich też. Chciałbym, żeby było inaczej. Może trzeba zawalczyć z aktualnymi przepisami, bo nawet w stanach jest lepiej pod tym względem.
Z drugiej strony, nigdy nie widziałem wyroku, który zapadłby w takiej sprawie.
Właśnie weszła dyrektywa UE zakazująza utajniania zarobków. Tzn nie będzie już dozwolone stosowanie klauzul w umowach z których treści wynika, że nie wolno ci rozmawiać z nikim o wysokości twoich zarobków. Pełna jawność płac to jeszcze nie jest, ale hm.
Zauważyłem ostatnio trend wyrównywania stawek wśród pracowników korpo, pewnie to jest powodem
Nie wiem, bo dyrektywa nie weszła jeszcze do polskiego prawa.
Możesz dać link do tej dyrektywy? Brzmi dobrze!
Nie chciało mi się szukać oryginalnego tekstu:
Dzięki!
Niestety są plotki że dyrektywa zacznie obowiązywać dopiero w 2026.
Tak. Co myślę? Im więcej wiemy o tym kto ile i za co zarabia, w tym lepszej pozycji my jesteśmy bo mamy silny argument za podwyżką albo zmianą pracy.
No i polecam każdemu nie odpowiadać na oferty pracy bez widełek.
Trzeba. Nie na zasadzie się chwalic ale jeśli gdzieś w dyskusji jest sposobność to uważam że trzeba się dzielić takimi informacjami aby ludzie wiedzieli jaką jest sytuacja na rynku pracy i że mogą o lepsze zarobki się starac. Nie rozumiem czemu kwestia zarobków to bardzo często temat tabu. Ludzie się ich wstydzą czy obawiają że ktoś będzie na nich patrzył jak na jakąś burżuazję?
Zacząłem się spotykać z zazdrością od pewnych kwot i dlatego temat zaczął mnie zastanawiać. Mam wrażenie, że nienawiść ludzi do “bogatych” jest źle skierowana na osoby, które zarabiają dużo na etacie — od top 5% do 1%. Gdzie tak naprawdę, nierozwiązanym problemem systemów podatkowych są osoby powyżej 0.1% unikające podatków.
…albo pora zmienić znajomych :(
Nie mam nic do ludzie dobrze zarabiających, chyba że przemawia przez nich pazerność i mają wiecznie za mało. Trzeba też znać umiar. Inna sprawa że bardzo często jak w miejscu pracy jest duża rozbieżność między wynagrodzeniami na podobnych stanowiskach, to ludzie są wobec tych lepiej wynagradzanych pasywno- agresywni, jakby to co najmniej ich wina była, a tak naprawdę jedynym winnym jest pracodawca.
Pytasz czy niedźwiedź sra w lesie? Ofc że się dzielę, dzięki temu ja i ludzie wokół widzimy jak jest.
Tak, nie wszędzie/zawsze zupełnie wprost, ale np. z przyjaciółmi zupełnie otwarcie. W miejscu pracy, przynajmniej na równych stanowiskach (żeby uniknąć niesnasek celowo wywoływanych przez hierarchie) powinno być to absolutną normą.
Osobiście nie miałbym z tym problemu, gdyby ktoś zapytał. Zazwyczaj otwarcie odpowiadam na pytania o zarobki ze strony najbliższych.
Co odpowiadacie na pytanie o wasze zarobki? Zawsze otwarcie mówię ile zarabiam, ile mam premii itd. Nie robię nic złego, nie okradam ani nie naciągam biedaków, a więc odpowiadam.
Czym kierujecie się decydując o tym czy w ogóle podzielicie się tą informacją? Jak wyżej. Do głowy by mi nie przyszło, żeby na pytanie o zarobki nie odpowiedzieć. Pracuję uczciwie.
Co myślicie? Myślę, że zarobki wszystkich ludzi powinny być jawne.
Nie mam z tym problemu, pracuję w usługach więc nie mam stałych zarobków, zależy to od liczby klientów w miesiącu. Jak ktoś pyta to mówię jaki miałam do tej pory najlepszy miesiąc i najgorszy.