Po rozbiciu przez ABW pięć lat temu największego polskiego neonazistowskiego gangu, brunatni zeszli do jeszcze głębszego podziemia. Ale choć nie pokazują się już na Marszu Niepodległości, nie organizują spędów i koncertów, wciąż pozostają groźni. Jedni zabrali się za międzynarodowy handel narkotykami, inni szkolą z obsługi broni i walki w warunkach miejskiej partyzantki.
Wg mnie problemem nie są jakieś skrajne marginalne organizacje, które były, są i będą, i prezentują one przeróżne poglądy. Problemem jest normalizacja skrajnych postaw nacjonalistyczych i prawicowych. Popatrzmy np na Jabłona i jego kamratów. Środowiska które w tracie wojny z rosją, wciąż nie zwalniają ze swoją prorosyjską propagandą. Niby nic, ale przez społeczeństwo nie byli postrzegani jak jakiś rak typu neonaziści, tylko jak jako jakieś śmieszki, i nawet są lepiej postrzegani niż weszpolacy z dekadę temu. To samo z postawami prezentowanymi przez korwinistów, kaje smrodek i tak dalej. Dawniej to budziło kontrowersje, a dziś jest to bardzo znormalizowane.
Do tego mamy otwarcie finansowane przez rząd bojówki Bąkiewicza…