Zasadniczo tak, aczkolwiek w mojej opinii ten kij ma dwa końce i przedstawiciele różnych mniejszości są słusznie lub niesłusznie przewrażliwieni i dostrzegają szykany nawet tam, gdzie ich nie ma.
Problem polega na tym, że nie będąc ofiarą przemocy łatwo jej nie dostrzegać. Niektóre jej formy są też tak głęboko zakorzenione w naszej kulturze, że łatwo je ignorować.
Uważam wolność słowa za bardzo cenne, ale jednak narzędzie, a nie cel sam w sobie. Pewne treści np. neonazistowskie na pewno zamierzam tępić, ale co do reszty, to wolałbym by społeczność użytkowników, wypracowała jakieś zasady, a później mogę je pomagać wdrażać. Przy 5 osobach nie ma sensu jednak rozpoczynać takiego procesu.
Jeśli takie zasady zostaną wypracowane, a będą odstraszać jakąś grupę potencjalnych użytkowników, to nie mam z tym problemu.
Jasne i ze szmerem wyszliśmy z podobnego założenia. Tyle, że de facto jakieś zasady i tak funkcjonują/wykształcają się, mimo, że są nie zadeklarowane. Według nich zaczyna kształtować się społeczność. Przykładowo nawet nie wyzywanie, ale używanie takich czy innych określeń na osoby LGBTQ+ zadecyduje o tym, czy będą się do społeczności dołączać czy nie, co z kolei dalej kształtuje dyskurs wokół tematu tworząc sprzężenie zwrotne.
Problem polega na tym, że nie będąc ofiarą przemocy łatwo jej nie dostrzegać. Niektóre jej formy są też tak głęboko zakorzenione w naszej kulturze, że łatwo je ignorować.
Jasne i ze szmerem wyszliśmy z podobnego założenia. Tyle, że de facto jakieś zasady i tak funkcjonują/wykształcają się, mimo, że są nie zadeklarowane. Według nich zaczyna kształtować się społeczność. Przykładowo nawet nie wyzywanie, ale używanie takich czy innych określeń na osoby LGBTQ+ zadecyduje o tym, czy będą się do społeczności dołączać czy nie, co z kolei dalej kształtuje dyskurs wokół tematu tworząc sprzężenie zwrotne.
Co do reszty raczej się zgadzamy :)